Marcin Gawron – Ciężko trenuję

Opublikowany przez

Zakończony sezon 2016 dla nowosądeckiego tenisisty Marcina Gawrona był prawie udany. To prawie, to jednak duża różnica.

– Może pan podsumować 2016 rok?
– Mówiąc krótko, to dwa finały ITF, 11 razy grałem w półfinałach oraz pomyślnie zakończyłem eliminacje Challengera. Czyli tak naprawdę, to tak sobie, choć źle nie było, ale liczyłem na dużo więcej.
– Co miało wpływ na wynik, bo w wielu turniejach zapowiadało się bardzo dobrze, po czym bywało gorzej?
– Na pewno problemy ze zdrowiem nie pozwalały mi grać tak jak chciałem. Wciąż coś mnie bolało, nie miałem komfortu walki. Brakowało też zwykłego, sportowego szczęścia, choć na to też trzeba na korcie zapracować. W Katarze grałem naprawdę dobrze, ale dwa razy trafiałem na Hindusa, który mnie ograł, by potem zwyciężyć w tych turniejach. Doświadczenie i ogranie na kortach mam, wciąż brakuje mi tego ostatniego kroku by przełamać tę niewidzialną granicę, za którą jest lepiej.
– Kiedy wraca pan do grania?
– Na razie ciężko pracuję nad formą fizyczną w Gliwicach. W tym roku zmieniłem swoje przygotowania do sezonu. Chcę przede wszystkim być mocniejszy i silniejszy, może wtedy będzie lepiej i nic wreszcie nie będzie się złego działo. Dzisiaj czuję się bardzo dobrze. Nic nie boli, pracuję na pełnych obrotach i pełnych obciążeniach. Granie zacznę w lutym od turniejów ITF, bu zdobyć jak najwięcej punktów rankingowych. Natomiast od lata ruszę na Challengery. Muszę wreszcie zrobić ten krok do sportowej radości.