Tylko i aż remis Sandecji

Opublikowany przez

Meczem z Lechem zespół Sandecji rozpoczął rundę rewanżową w piłkarskiej ekstraklasie. Spotkanie nie było porywającym widowiskiem, choć emocji nie brakowało, a remis i jeden punkt jest niezwykle cenny.

Sandecja Nowy Sącz – Lech Poznań 0-0
Sędziował: Krzysztof Jakubik (Siedlce).
Żółte kartki: Wojciech Trochim, Tomasz Brzyski, Aleksandar Kolev, Filip Piszczek – Lasse Nielsen.
Sandecja: Michał Gliwa – Adrian Basta, Plamen Krachunov, Dawid Szufryn, Tomasz Brzyski – Filip Piszczek, Mateusz Cetnarski (41 Michał Gałecki), Bartłomiej Kasprzak, Wojciech Trochim (86′ Adrian Danek), Maciej Małkowski (61′ Bartłomiej Dudzic) – Aleksandar Kolev.
Lech: Matuś Putnocky – Robert Gumny, Lasse Nielsen, Emir Dilaver, Wołodymyr Kostewicz – Maciej Makuszewski, Łukasz Trałka, Maciej Gajos (75 Mihai Radut), Radosław Majewski (71 Nicklas Barkroth), Darko Jevtić (80 Daniss Rakels) – Christian Gytkjaer.

Zespół gości rozpoczął mecz od zdecydowanych ataków, ale na taki scenariusz piłkarze z Nowego Sącza byli przygotowani. Akcje Majewskiego, Kostewycza, Gumnego były zatrzymywane przez Szufryna, Trochima albo Gliwę. Po kwadransie gry Sandecja wreszcie ruszyła bardziej zdecydowanie do ataków. Jak zawsze brylował Basta, Trochim, którego wspomagał Brzyski. W 20 minucie wydawało się, że jest gol dla biało czarnych. Piłka po dośrodkowaniu w pole karne przez Brzyskiego do Szufryna, który strzelił, ta odbiła się od zawodnika Lecha i wydawało się, że wpadła do bramki rywali. Jednak ofiarna obrona piłkarza gości i bramkarza spowodowała, że futbolówka została złapana na linii bramkowej, co potwierdziły telewizyjne powtórki. Od tego momentu gra się nieco ożywiła, a piłkarze Sandecji zaczęli częściej zagrażać bramce rywali. Zawodnicy Lecha nie mając sposobu na gospodarzy próbowali różnych teatralnych zagrań. Niemal każda akcja Sandecji to efektowne upadki, krzyki i zwijanie się z bólu, by po chwili grać bez problemów. Tuż przed przerwą znakomitą okazję do zdobycia gola miał Kolev, który mocno strzelił, ale nad poprzeczką, a piłka powinna się była znaleźć w siatce.
Po zmianie stron obraz gry nie uległ zmianie. Mecz toczył się głównie w środkowej strefie boiska, gdzie piłkarze obu drużyn próbowali rozbijać ataki. Kolejny też raz piłkarze Lecha teatralnymi upadkami starali się wywrzeć presję na arbitrze by ten gwizdał wolne, co się zresztą działo. Po godzinie gry gospodarze znów śmielej zaatakowali. W 65 minucie Trochim zakręcił dwoma obrońcami, mocno strzelił, ale minimalnie niecelnie. Kilka chwil później znów próbował zaskoczyć bramkarza Lecha, ale znów strzelił niecelnie. Tuż przed końcem meczu do pustej bramki Sandecji nie trafił Rakels. Mecz zakończył się sprawiedliwym remisem. Piłkarzy z Nowego Sącza należy pochwalić za ambicję, nieustępliwość i grę obronną.