A mogło być tak dobrze – porażka Sandecji

Opublikowany przez

Nie udało się pokonać Górnika mimo, że do 58 Sandecja prowadziła. Wydarzeniem meczu, nie licząc sędziowania, był występ Macieja Małkowskiego, który wrócił po wielu miesiącach leczenia kontuzji.

Sandecja Nowy Sącz – Górnik Zabrze 1-2 (1-0)
1:0 Michal Piter-Bučko 30, 1:1 Szymon Matuszek 58, 1:2 Igor Angulo 62.
Sędziował: Paweł Gil (Lublin)
Żółte kartki: Tomasz Brzyski, Adrian Basta, Filip Piszczek (dwie)- Dani Suárez.
Czerwona kartka: Filip Piszczek (Sandecja – za dwie żółte).
Widzów: 1 448.

Sandecja: Michał Gliwa – Adrian Basta, Plamen Krachunov, Michal Piter-Bučko, Patrik Mraz – Adrian Danek (78 Maciej Korzym), Mateusz Cetnarski (64 Bartłomiej Kasprzak), Grzegorz Baran, Wojciech Trochim, Tomasz Brzyski (78 Maciej Małkowski) – Filip Piszczek.

Górnik: Tomasz Loska – Adam Wolniewicz, Mateusz Wieteska, Dani Suárez, Michał Koj – Damian Kądzior (89 Bartłomiej Olszewski), Szymon Matuszek, Maciej Ambrosiewicz (46 Szymon Żurkowski), Rafał Kurzawa – Igor Angulo, Łukasz Wolsztyński (81 David Ledecky).

To było trudne spotkanie dla dla obu drużyn, choć to Sandecja od początku atakowała i już w 3 minucie była blisko prowadzenia, ale w ostatniej chwili obrońca wybił piłkę, która zmierzała do Danka, a ten miałby przed sobą tylko pustą bramkę. Tradycyjnie harował na całym boisku Trochim, ale i on nie miał szczęścia w podbramkowych sytuacjach. Obrońcy Górnika grali bezpardonowo, co rzadko zauważał sędzia, nawet takie sytuacje jak na zdjęciu. Najpierw faulowany Trochim, chwilę później nakładka i nic. Właściwie każda akcja piłkarzy Sandecji, ta bardziej ofensywna, przy teatralnych upadkach „górników”, była odgwizdywana na ich korzyść. Mimo takiej sytuacji gospodarze atakowali. W 30 minucie z prawej strony boiska na pole karne piłkę dośrodkował Centarski, a tam sobotni jubilat Michał Piter Bućko głową skierował futbolówkę do bramki rywali. Tuż przed przerwą okazję do podwyższenia wyniku miał Danek, ale nie dostał zbyt dokładnego podania, strzelił, ale odchylony posłał ją tuż nad poprzeczką. Po przerwie Górnik ruszył do ataku, ale Sandecja też nie próżnowała. Kiedy wydawało się, że sytuacja się nieco uspokoiła, rywale zdobyli gola. Na strzał zdecydował się Angulo, Gliwa obronił, ale przy dobitce Matuszka już nie miał szans. W 60 minucie doszło do sytuacji, którą w kręgach dziennikarskich nazywa się „gilówką”. Suarez ręką celową zatrzymał piłkę. Sędzia zamiast pokazać żółtą kartkę, a byłaby to druga dla tego piłkarza i w konsekwencji czerwona, nakazał jedynie rzut wolny, jakby nic się nie stało. Mimo to gospodarze nie zamierzali się bronić, ale kontra rywali znów była zabójcza. Spod pola bramkowego Górnika podanie otrzymał Angulo, który niczym w slalomie mijał kolejnego zawodnika Sandecji i mając przed sobą tylko Gliwę tym razem okazji nie zmarnował. Kilka minut później potężny strzał na bramkę Górnika oddał Brzyski, ale Loska popisał się wspaniałym refleksem. Pod koniec meczu na boisku pojawili się Korzym i Małkowski, który po wielu miesiącach leczenia i rehabilitacji wrócił na boisko. Mimo starań losów meczu już nie odwrócili.