Cieszą wyniki jesienne, ale wiosna będzie trudna

Opublikowany przez

O tym, co było jesienią, jakie są plany na wiosnę rozmawiamy z trenerem zespołu MKS Sandecja Radosławem Mroczkowskim.

Za nami runda jesienna. Sandecja wypadła bardzo dobrze, jest w czołówce, ma sporo punktów, czyli jest pan zadowolony.
– Mamy całą rundę zamkniętą, bez tych dwóch spotkań z wiosny, które zaplanowano na teraz. Nie wiem czy to dobrze, że tak się stało, ale się nie udało. Trochę szkoda, bo pogoda nie była najgorsza. Może warto pomyśleć o takim ułożeniu rozgrywek, by mecze o tej porze grać tam, gdzie są podgrzewane boiska. To jest tylko sprawa organizacyjna. Ale jestem zadowolony, choć mały niedosyt pozostał.
Ale wracając do rundy jesiennej. Sandecja na 4 miejscu (bez dwóch meczów z wiosny), do tego 27 punktów, choć pewnie mogło być więcej.
– Zawsze może być lepiej. Najważniejsze są punkty, i można stwierdzić, że w tym elemencie jest nieźle, choć rzeczywiście mogło być bardziej okazale. Jednak te 27 punktów to dobre wejście w rundę wiosenną, a przecież mamy jeszcze dwa zaległe mecze, w tym ze Stalą u siebie i Tychy na wyjeździe. To dobry wynik jeśli myślimy o utrzymaniu.
Wszyscy mówią o pozostaniu w I lidze, ale przecież te punkty dają komfort, czołową pozycję w tabeli, a nie zmartwienie?
– Tak się mówi, ale trzeba popatrzeć nas tabelę. Do zespołów, które walczą o byt mamy aż i tylko 9 punktów, czyli trzy mecze. To naprawdę niewiele i cały czas należy o tym myśleć i robić wszystko, aby utrzymać się w czołówce ligi. W rundzie wiosennej zdobywanie punktów będzie coraz trudniejsze. W tej lidze już było tyle niespodzianek, jeśli chodzi o wyniki, że nie możemy spać spokojnie. Jesień to tylko część zadania jakie jest przed nami, a kolejną zaczynamy od marca.
Który mecz według pana był tym najlepszym, bo była realizowana taktyka, zdobyte punkty, dobra gra…
– Nie mieliśmy jakiś takich fajerwerków. Ale na pewno każdy mecz wygrany jest miło wspominany. Na pewno dobry mecz zagraliśmy z . Wigrami, potem w Pruszkowie, z GKS Katowice, – choć przegrany, dobre spotkanie było z Górnikiem, ale trudno się grało z beniaminkami.
A, po którym meczu najdłużej „rozmawiał” pan z zawodnikami w szatni?
– Na pewno po Chrobrym, do dzisiaj mi jeszcze nie przeszło. To był dziwny mecz. Przytrafiła się grypa, byliśmy na drugim miejscu w tabeli, do Głogowa jechaliśmy jako faworyci. Podczas spotkania dużo się działo, w tym nie planowane zmiany, ale był pod naszą kontrolą mieliśmy 3 punkty na wyciągniecie ręki. Była taka sytuacja na boisku, kiedy na Kasprzaku był faul. Sędzia mógł wskazać karnego, albo przynajmniej przerwać akcję i pokazać Bartkowi żółtko za niby udawanie. A tymczasem rywale przeprowadzili kontrę i straciliśmy gola oraz punkty, najbardziej frajersko odkąd pracuję z Sandecją. Ale od tego meczu zaczęły się późniejsze problemy drużyny.
Znaczenie lepiej w tym sezonie wygląda obrona, nie tylko tej formacji, ale całego zespołu.
– Pracujemy nad tym, żeby ten element gry obowiązywał wszystkich, nie tylko tych czterech zawodników z tyłu. Patrząc na tabelę widać, że tracimy mało goli, czyli piłkarze przyswajają sobie taką filozofię gry.
Niestety gorzej jest z atakiem…
– To widać w statystykach. Jesteśmy wysoko w tabeli, ale celnych trafień mamy zdecydowanie za mało. Ale cieszyć może to, że gole zdobywają obrońcy jak np. Kamil Słaby. Niestety na dzisiaj nie mamy takiego zawodnika, jakim był Aleksander. Nad tym trzeba mocno popracować, musimy zdobywać więcej goli. Brakuje nam meczu na przełamanie, takiego wyraźnego zwycięstwa.
Czyli dochodzimy do miejsca, gdzie trzeba pomyśleć od nowych piłkarzach?
– Musimy doprowadzić do takiej sytuacji, aby w każdej formacji była rywalizacja. Czyli mówiąc inaczej, jeszcze w tym roku powinno się pojawić 3-4 dobrych zawodników tak, aby rozpocząć przygotowania do wiosny z pełnym składem. Zespół jest solidny, ale nowa jakość, czyli nowi piłkarze podniosą motywację wszystkim. To jest nam potrzebne. Na początku rundy było dobrze, ale z czasem pojawiły się choroby, kontuzje, kartki i zaczęły się problemy kadrowe. Jeżeli chcemy grać w czołówce, to musi być nas więcej. Obecnie trwają rozmowy z kilkoma kandydatami do gry w Sandecji. Jeżeli się powiodą, bo przecież obie strony muszą tego chcieć, to wtedy kibice będą nie tylko zaskoczeni, ale również zadowoleni z naszych wyborów.
W rundzie jesiennej z bardzo dobrej strony pokazali się najmłodsi w drużynie, wychowankowie Sandecji – juniorzy.
– Naszym celem jest wprowadzanie do zespołu swoich, czyli ludzi stąd, z tego regionu, z Akademii. Pracę z najzdolniejszymi juniorami zaczęliśmy w czerwcu, pięciu z nich trenowało z pierwszym zespołem. W lidze zadebiutowali już Kacper Smoleń i Hubert Maślanka. Te ich debiuty były dobre, a jak przytrafiła się kontuzja Szymkowi Kuźmie, to więcej grali, ale z postawionych zadań się wywiązali – wszystko przed nimi.
Runda się skończyła, czas na urlopy.
– Treningi były do końca listopada, choć chcieliśmy zagrać jeden mecz sparingowy, ale się nie udało. Szkoda by mieliśmy się przyjrzeć kilku piłkarzom, w tym naszym juniorom. Od 5 grudnia urlopy, a po dwóch tygodniach już mają się zacząć się ruszać. Każdy dostanie zestaw ćwiczeń do przerobienia, a przygotowania do rundy wiosennej zaczynamy 10 stycznia. Podobnie jak w poprzednim roku planujemy rozegrać 9-11 meczów sparingowych.
Zima to taki czas, kiedy można więc ej popracować z piłkarzami.
– Tak, na pewno, bo latem jest zbyt mało czasu na przygotowania. Teraz będzie czas na treningi indywidualne i zespołowe. Mam nadzieję, że już z nowymi piłkarzami, a na wiosnę będziemy się ciszyć z dobrej i skutecznej gry Sandecji.