Nokaut Sandecji w Gdyni

Opublikowany przez

Takiego lania nikt się nie spodziewał. Sandecja została znokautowana w Gdyni i to już w pierwszym kwadransie. Porażka to nie tylko starta wizerunkowa, ale również punktowa. Ten mecz będzie długo boleć.

Arka Gdynia – Sandecja Nowy Sącz 5:0 (4:0)
1:0 Jurado 5, 2:0 Szwoch 13 (karny), 3:0 Kriwiec 15, 4:0 Szwoch 43 (karny), 5:0 Marciniak 47
Sędziował: Zbigniew Dobrynin (Łódź)

Arka: Steinbors –, Helstrup, Marcjanik, Marciniak, Zbozień – Łukasiewicz, Kriwiec,, Szwoch – Zarandia (62 Nowicki), Piesio (87 Kun), Jurado,.

Sandecja: Gliwa – Kraczunow, Szufryn, Basta, Mraz (46 Małkowski) – Danek, Piter-Bućko, Baran, Brzyski – Trochim (46 Dudzic) – Kolev (71 Kasprzak).

Mecz rozpoczął się najgorzej jak mógł dla Sandecji. Już w 5 minucie padł gol dla Arki. Z prawej strony Szwoch zagrał piłkę do Jurado, a ten mając przed sobą tylko Gliwę posłał posłał futbolówkę do siatki Sandecji. Gol został zalicozny po konsultacji z sędziami VAR, choć w TV widać było, że strzelec był na spalonym. Zespół z Nowego Sącza natychmiast ruszył do odrabiania strat. Dwukrotnie Kolev zatrudnił Steinborsa, ale bramkarz Arki zdołał obronić. Kiedy wydawało się, że sytuacja jest opanowana w 13 minucie za zagranie piłki ręką w polu karnym przez Szufryna wskazał na „wapno, a Szwoch nie miał problemów z pokonaniem Gliwy. Jeszcze nie minęły emocje związane z jedenastką, a był kolejny gol. W 15 minucie Zarandia podał do Kirwica, a ten ładnym strzałem pokonał bramkarza Sandecji. Przez kilka minut piłkarze Sandecji poruszali się po boisku jak po uderzeniu obuchem. W końcu ruszyli i w 22 minucie bramkarz Arki, instynktownie obronił strzał Koleva. Zespół znad Kamienicy próbowali zmniejszyć rozmiary strat ale niewiele z tego wynikało. W 40 minucie Zbozień dośrodkował piłkę w pole karne. Futbolówka trafiła w rękę Mraza, ale o kolejnym karnym zadecydowano dopiero VAR, a Szwoch znów pewnie wykonał jedenastkę, choć Gliwa był bliski obrony. Po zmianie stron festiwal strzelecki gospodarzy trwał w najlepsze. Nim druga połowa rozpoczęła się na dobre już było 5:0. W 47 minucie błąd obrony Sandecji wykorzystał Marciniak.
Po takim laniu trzeba zadać pytanie. Czy Arka była taka dobra, a Sandecja aż tak słaba? Odpowiedź jest niejednoznaczna, bo np. statystyki pokazują, że piłkarze z Nowego Sącza dużo strzelali, próbowali atakować, ale skuteczniejsi byli rywale. Inna sprawa, to oba karne, pierwszy gol dla Arki, itd…Sandecja przegrała bo była gorsza o 5 goli. Czy zawiedli piłkarze? O tyle, że dali się ograć, ale czy tylko oni?