Siatkówka II liga mężczyzn. Było tak blisko

Opublikowany przez

Zespół SKPS Dunajec bardzo zaciekle walczył z liderem Karpatami Krosno, ale poległ, choć do szczęścia było blisko.

Dunajec Nowy Sącz – Karpaty Krosno 1:3 (21:25, 25:23, 18:25, 23:25)

Dunajec: 9 Wysocki, Zając, Jarzyna, Hamiga, Kotlarski, Pietrzak,
Nalepka – libero oraz Ciuła – libero, Zaręba.
Karpaty: Skomro, Kosiek, Jakubek, Piwowarczyk, Soja, Pałka, Opoń – libero.

Faworytem spotkania był zespół gości, lider II ligi, grupy IV, Karpaty Glass Krosno. Pierwszy set pokazał jednak, że sądeczanie wcale nie zamierzają się poddać. Od pierwszych piłek na parkiecie w hali MOSiR przy ul. Na Rurach trwała zacięta walka o każdą piłkę. Niestety bardziej skuteczni byli goście wygrywając pierwszego seta. W drugim mecz był jeszcze bardziej zacięty. Na tablicy najczęściej widniał remis. Po ataku Pietrzaka było 8:8, ale kolejne piłki należały do gości, którzy objęli prowadzenie 11:8, a po bloku na Wysockim zrobiło się 12:8 dla Karpat. Sądeczanie zaczęli jednak odrabiać straty, a po znakomitej serii zagrywek Hamigi był remis 23:23, kolejny atak Wysockiego dał punkt, a seta asem zakończył Hamiga! Trzecia partia to popis skuteczności zawodników z Krosna, którzy bez większych przeszkód rozprawili się z SKPS. W czwartej znów na parkiecie zrobiło się gorąco. Po zagrywkach Hamigi było 3:1, ale chwilę później prowadzili rywale 9:7, którzy zagrali bardzo czujnie i skutecznie blokiem. Sądeczanie po akcjach Pietrzaka i Hamigi odrobili nieco straty, ale siatkarze z Krosna wciąż prowadzili. Jednak po zagrywce Zająca był remis 19:19. Wydawało się, że jest szansa na tie break. Niestety atak Hamigi w blok i akcja rywali dała im prowadzenie 22:20. Sądeczanie znów odrobili straty doprowadzając do remisu 22:22. Niestety ostatnie piłki należały do rywali, którzy wygrali seta i mecz.
– Jestem zły, bo mecz mógł paść naszym łupem – mówił smutny, zły i rozżalony po spotkaniu trener SKPS Dunajec Łukasz Mężyk. – Przegraliśmy w szczegółach. Niestety nasi środkowi brali udział w rozgrywkach szkolnych, co skończyło się dla nich kontuzjami. I właśnie brak dobrego bloku powodował, że rywale mieli łatwiej w ataku. To także choroba naszego pierwszego rozgrywającego, itd, itd. Ale to nie koniec rozgrywek i wszystko przed nami.