Trener Bogdan Serwiński zrezygnował

Opublikowany przez

W krótkiej informacji nadesłanej z klubu Polski Cukier Muszynianka Enea czytamy, że trener Bogdan Serwiński zrezygnował z funkcji pierwszego trenera.

Ten zespół i klub tworzyli Bogdan Serwiński i Grzegorz Jeżowski. Na początku był Kurier Muszyna, później dołączyła Spółdzielnia Pracy Muszynianka z Marią Janas na czele – dzisiaj to jest Ryszard Mosur. Z czasem kiedy pojawiły się sukcesy, przybyło Fakro, BPS, Polski Cukier. Ten sezon jest trudniejszy niż zwykle. Wiadomo było, że o sukces, czyli znalezienie się w czołowej czwórce będzie ciężko. Niestety kontuzje podstawowych zawodniczek spowodowały, że jest źle. Kiepskie wyniki, coraz niżej w tabeli…
Nie żal panu opuszczać zespołu?
– Tego nie można określać jako żal – stwierdza Bogdan Serwiński. – Moja decyzja nie została podjęta pochopnie. Właściwie już od listopada nosiłem się z takim zamiarem. Zawsze kiedy nie ma wyników, kiedy nie ma przełożenia na zawodniczki, by chciały więcej, lepiej, itd. winny jest trener. To ja jestem odpowiedzialny za wyniki, nikt inny. Długo rozmawiałem z prezesem, moim przyjacielem Grześkiem Jeżowskim i w końcu zdecydowanie powiedziałem – koniec. Przynajmniej na teraz.
– Kto będzie prowadził zespół?
– Sprawa jest prosta Ryszard Litwin, a jego drugim trenerem został Marcin Wójtowicz. Przed treningiem poinformowałem zespół o swojej decyzji. Zajęcia prowadzi Ryszard Litwin, a ja mam dość pracy organizacyjnej i z pewnością oddech o prowadzenia drużyny dobrze mi zrobi. Popatrzę na wszystko nieco z boku.
– Zespół się rozsypał przed samym sezonem. Najpierw Anna Grejman przyjechała ze zgrupowania kadry z kontuzją, w pierwszym mecz groźnego uraz doznała Małgorzata Lis.
– Pierwsza z nich dołączyła już do zespołu, trenuje, ale na razie bardzo ostrożnie. Sądzę, że między 15-25 stycznie dołączy już do wszystkich na pełnych obrotach. Natomiast Małgosia Lis po tak groźnej kontuzji (zerwanie wiązadeł w kolanie) jest w znakomitej formie. Chodzi normalnie, nie utyka, ale obecnie może się tylko rehabilitować. Wygląda na to, że dołączy do zespołu w marcu.
– Ale to nie jest koniec z siatkówką, bo mówi pan o drużynie z dużym żarem, emocjami?
– To moje życie, tyle lat. Na razie jednak będę przy niej, inaczej, coś się skończyło. Co będzie dalej, nie wiem. Problemów nie brakuje. Od 1 stycznia nie będzie z nami jednego ze sponsorów, czyli Enei, to rodzi określone sytuacje. Musimy już myśleć o przyszłym sezonie. Czy wrócę na ławkę trenerską? Nie wiem, to wszystko jest przede mną. Na razie to chciałbym wygrać w Lotto…